23 listopada 2019

Trzy lata trwało, zanim dziennikarzowi lubelskiego oddziału Gazety Wyborczej, Piotrowi Pawłowi Reszce, udało się w pełni przygotować literacki reportaż dotyczący poszukiwań żydowskiego złota na terenie poniemieckich obozów zagłady w Sobiborze i w Bełżcu. Niewielka pod względem objętości książka skrywa w sobie szokujące fakty o tym, jak bez żadnych skrupułów i zahamowań przez wiele lat po wojnie lokalna społeczność szła i w dołach, gdzie spoczywały zwłoki pomordowanych i spalonych Żydów, szukali cennego kruszcu, bezczeszcząc ludzkie zwłoki.

Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota zostały podzielone na pięć głównych części. Reportaż otwiera najbardziej szokująca i przerażającą z nich, dotycząca bezpośrednich relacji z przeszukiwań obozowych pól i dołów w poszukiwaniu złota, pieniędzy i cennych rzeczy. Dlaczego ten fragment wywołuje tak wiele kontrowersji? Nie chodzi tu już nawet o sam fakt przeszukiwania owych nietypowych grobów, ile o mentalność tamtejszej społeczności, która w tego typu eskapadach nie widziała nic nagannego. Nawet wiele lat po zakończeniu wojny, w latach 60., 70.  i 80.  trwał tam tego typu preceder, w którym brali udział dosłownie wszyscy: mężczyźni, kobiety, dzieci, starsi i młodsi. Całkowicie zobojętnieni na to, czego mimowolnie stali się świadkami. Nie pomagali żywym, nie szanowali i umarłych. Paweł Piotr Reszka zadaje proste pytania: dlaczego, po co, czy to był grzech, czy ksiądz pozwalał, czy warto było? Nikt z jego rozmówców nie stwierdził, że to było złe i niemoralne, wręcz przeciwnie, zaskakująco potrafili bronić swoich czynów i właśnie to sprawia, że książka staje się naprawdę ciężką w odbiorze lekturą.

Kolejne części poświęcone są przedstawieniu stanowiska ówczesnych władz wobec cmentarnych hien. W przeciwieństwie do pierwszej części, kolejne partie książki zostały oparte na kwerendach archiwalnych (IPN, archiwum sądu rejonowego we Włodawie itp.), w związku z tym trudno mówić o jakimkolwiek wyolbrzymieniu sprawy. Reporter opisał trwający na masową skalę proceder przeszukiwania żydowskich grobów i zwłok z nadzieją, że znajdą się tam cenne rzeczy. Biedni chłopi mieli co najmniej neutralne podejście do tej kwestii tłumacząc to nie tylko biedą, ale również zobojętnieniem władz – złapani na gorącym uczynku mieli w ramach akry łupać drewno lub sprzątać ulice. Jednym słowem nie spotykali się z żadnym potępieniem ze strony lokalnych włodarzy. Wieści te rozeszły się tak szybko po okolicach, że wkrótce obóz w Bełżcu wyglądał jak jeden wielki plac budowy, przyjeżdżali tam ludzie z okolicznych wsi w jednym tylko celu – znalezienia złota, rubli i dolarów.

Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota z pewnością są bardzo dobrym reportażem o ciemnej stronie historii narodu polskiego. O tych losach przez wiele lat przemilczanych, na których spuszczono kurtynę milczenia. Co ciekawe jednak, jak podkreśla w wywiadzie dla portalu Jewish.pl sam autor, nie zawsze takie zobojętnienie wynikało z nienawiści do samych Żydów:

Wszystko to – dehumanizacja Żydów i Zagłada – wynikało z antysemityzmu. Wielu moich rozmówców chodziło tam i dostrzegało tylko warstwę torfu, żużlu i złoto. Wpływ antysemityzmu był duży, ale nie jestem przekonany, czy wszystkich kopaczy można nazwać antysemitami. (źródło)

Dziennikarz opisuje to zjawisko, nie pozostawiając na łamach reportażu żadnego osądu, kategoryzacji czy też moralnej oceny swoich rozmówców. A jednak jeszcze przed oficjalną premierą wywołała ogromne oburzenie, zwłaszcza w środowiskach skrajnie nacjonalistycznych. Niestety, zjawisko przeszukiwania i bezczeszczenia zwłok miało i ma miejsce do tej pory. Bieda, kompletnie zdehumanizowanie, zatarcie jakichkolwiek granic moralności i etyki sprawia, że w człowieku budzą się najgorsze demony, z którymi nie jest w stanie sobie sam poradzić. Naród polski nie jest tu żadnych chlubnym wyjątkiem, także padając ofiarą chciwości i własnej pazerności. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment wywiadu z archeologiem UAM w Poznaniu, Marcinem Michalskim:

Efekt jest taki, że często cmentarzyska sprzed setek i tysięcy lat są doszczętnie plądrowane z ozdób i broni. Co gorsze, eksplorowane w nielegalny sposób są również pochówki czy miejsca martyrologii. Tutaj mamy drastyczne przykłady z okolic byłego obozu koncentracyjnego KL Stutthof.  […] Skala tego zjawiska jest niestety duża. Postawiłbym tu znak równości między czymś, co w latach powojennych było nazywane „złotymi żniwami” – czyli próbą pozyskiwania złota pozostałego po ofiarach II wojny światowej, a dziś to jest kontynuowane z użyciem wykrywaczy metali. Bez skrupułów, bez zahamowań. Mamy liczne przykłady odkopanych – zarówno cywili, jak i wojskowych. (źródło)

Ludzi mówiących niewygodne rzeczy zawsze uważa się za wariatów, buntowników lub, w tym przypadku, polakożerców. Płuczki Pawła Piotra Reszki są niesłychanie ważną książką, świadectwem tego, jak wojna wykorzeniła wszelkie systemy etyczne i moralne.

Pattyczak

Tytuł: Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota

Autor: Paweł Piotr Reszka

Wydawnictwo: Agora

Data i miejsce wydania:  12/11/2019

Oprawa: twarda

Wydanie: I

Liczba stron: 240

Podsumowanie

Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota

Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota

Zalety

  • Takich książek się nie ocenia, je po prostu trzeba przeczytać

Wady