27 maja 2019

Sięgając po pierwszą książkę z cyklu Przybysze z ciemności, byłam świadoma, iż ma liczyć co najmniej dziesięć tomów. Nie pokładałam większych nadziei w tym, że dalsza część Inwazji (tytuł otwierający serię Achmanowa) utrzyma poziom, bowiem doświadczenie mi podpowiadało, iż środkowe tomy zazwyczaj wychodzą najwyżej średnio, ciągną fabułę do przodu i jednocześnie są na tyle interesujące, iż czytelnik chce poznać zakończenie całości. Akcja ma być rozciągnięta na kilkaset lat, co daje doskonałe pole do opisu różnorodnych aspektów fabuły: od charakterystyki nowych ras, zaprezentowania osiągnięć technologicznych, aż po najdrobniejsze szczegóły dotyczące ewolucji Ziemian. Niestety, tego wszystkiego nadal nie uświadczyłam w Kontrataku.

Pierwsza część mówi, jak wskazuje na to sam podtytuł, o inwazji obcych na Ziemię. Biorąc do rąk drugi tom rosyjskiej space opery, od razu wiedziałam, z czym będę mieć do czynienia – z kontratakiem na najeźdźców z kosmosu. Moje przeczucia się sprawdziły – akcja rozpoczyna się blisko czterdzieści lat po wydarzeniach znanych z Inwazji: ludzkość podniosła się po straszliwym ataku rasy bino faata na trzecią planetę od Słońca. Owszem, przybyszom nie udało się pokonać Ziemian, niemniej nikt nie zapomniał o ponad czterdziestu milionach zabitych i wielkich stratach finansowych. Tytułowym kontratakiem kieruje Paul Corcoran, syn Abigail  McNeal i męskiego przedstawiciela bino faata. Kapitan nieustannie walczy z własnymi fobiami, lękami oraz strachem (co wynika z jego biologicznego pochodzenia) i jednocześnie kieruje przygotowaniami do największego rewanżu w dziejach ludzkości. Skąd mieszkańcy Ziemi posiadają broń mającą zamiar podbić wroga? Ostatnie trzydzieści siedem lat od ataku nie były zmarnowane, ponieważ dzięki nowinkom technologicznym, pochodzącym z rozbitych statków, udało się stworzyć zaawansowany sprzęt, który w połączeniu z pragnieniem zemsty tworzy wybuchową mieszankę. Sami musicie przyznać, że początek jest naprawdę zachęcający!

Achmanow nie ma porywającego stylu, a wynika to z faktu, iż przez dłuższy okres pracował jako naukowiec zajmujący się fizyką ciała stałego oraz chemią kwantową. Jakkolwiek nie warto zrażać się do pisarstwa Rosjanina, bowiem całość jest dość zgrabna, autor posiada wyuczony, ale dobry warsztat. Kontratak rozpoczyna się streszczeniem najważniejszych wątków fabularnych z Inwazji, co wyszło książce na dobre, ponieważ po kilkumiesięcznej przerwie z pamięci uciekło mi kilka istotnych zdarzeń. Warto zaznaczyć, że z części z nich zrezygnował (jak chociażby z analizy stosunków politycznych na Ziemi), co w moim odczuciu odbiło się negatywnie na całej powieści.

Jak wynika z reguł rządzących kolejnymi tomami cyklu, mam tutaj do czynienia ze znanymi z Inwazji  bohaterami (pojawiającymi się we wspomnieniach), jak i zupełnie nowymi. Wśród nich najciekawszą postacią jest Paul Corcoran, pół człowiek pół bino faata. Utożsamia się on w pełni z ludzkością, niemniej nieustannie eksperymentuje z „właściwościami”, jakie odziedziczył po swoim ojcu. Klaus Sybel, ocalały ze statku Skowronek, to chyba najbardziej niewykorzystany potencjał spośród wszystkich postaci w książce. Szkoda, ponieważ oprócz pewnej tajemnicy, mógł skrywać coś jeszcze, co by wywróciło akcję do góry nogami, a tak się, niestety, nie stało. Załoga Corcorana, podobnie w Inwazji, stanowi mieszankę ludzi pochodzących z różnorodnych kręgów kulturowych i etnicznych. Pozostali bohaterowie zostali potraktowani identycznie jak w pierwszej odsłonie: mają do spełnienia określone role i nie warto zagłębiać się w ich życiorys – taki wniosek płynie również i z Kontrataku.

Kolejnym pozytywnym aspektem dzieła Achmanowa jest wplątanie do tekstu kilku małych wtrąceń rodzajowo przynależnych do niefantastycznej literatury. Tak więc na łamach kart przewijają się hasła z „Encyklopedii wojen kosmicznych XXI wieku”, fragmenty dokumentów Zjednoczonych Sił Kosmicznych czy artykułu popularnonaukowego Claude’a Maraise’a „Prawda i kłamstwa o inwazji”. Tak, drodzy czytelnicy, rządowa propaganda i medialna manipulacja nadal nie zniknęły, a wręcz przeciwnie, przybrały jedynie na sile: po Ziemi krążą trzy wersje dotycząca przebiegu inwazji: oficjalna, prawdziwa i osobista (czyli ilu ludzi, tyle zdań na temat najazdu obcych na naszą planetę). Pojawiają się również retrospekcje najważniejszych wydarzeń z minionych dziesięcioleci, jednak zabrakło mi historii rozwoju bino faata, ich podbojów oraz innych ciekawostek związanych z kosmitami.

Kontratak to dobra lekturą dla… właśnie, kogo? Wyjadacze gatunku z pewnością mogą się rozczarować kilkoma schematycznymi rozwiązaniami, natomiast fani szeroko pojętej fantastyki szybko się znudzą, bowiem akcja jest przewidywalna i nie posiada przełomowych zwrotów w fabule. Szczerze mówiąc, nie potrafię dokładnie sprecyzować idealnego odbiorcy tekstu. Przybyszów z ciemności 2 przeczytałam w jeden dzień i nie sądzę, bym kiedykolwiek do nich wróciła, lecz jednocześnie nie uważam tego za stracony czas. Najlepiej samemu sięgnąć po serię i się przekonać czy rosyjska space opera porywa w przestworza czy jedynie staje się wielkim rozczarowaniem.

Pattyczak

Tytuł: Przybysze z ciemności: Kontratak

Tytuł oryginalny: Ответный удар

Autor: Michaił Achmanow

Wydanie: I

Tłumaczenie: Agnieszka Chodkowska-Gyurics

Wydawnictwo: Almaz

Data i miejsce wydania: 15 luty 2013, Tarnowskie Góry

Oprawa: miękka

Liczba stron: 205

ISSN: 2084-1191

Recenzja pierwotnie ukazała się na stronie Gildii Literatury.