Fabuła niedawno wydanej w Polsce powieści Jojo Moyes może nieco rozczarować. We wspólnym rytmie nie jest niczym podobne do Zanim się pojawiłeś ani też do Dziewczyny, którą kochałeś – nie ma tu wielkiej miłości, wzniosłych chwil, dramatycznych momentów ani też trudnych dylematów. To dobrze przemyślana pod względem fabularnym opowieść o walce o lepsze jutro, codzienne szczęście oraz życie zgodne z własnym sumieniem. To także opowieść o tym, iż nie zawsze to, czego pragniemy jest dla nas najlepsze.
We wspólnym rytmie to historia dwóch kobiet: nastoletniej Sarah oraz prawniczki Natashy. Czternastolatka mieszka ze swoim dziadkiem Henrym, miłośnikiem koni. Swoją pasję przekazał wnuczce, razem ćwiczą na koniu o imieniu Boo i zmagają się z codziennymi trudnościami. Niestety, dziadek Sarah dostaje wylewu i w ciężkim stanie trafia do szpitala. Dziewczyną nie ma się kto zająć: babcia nie żyje, nie zna ojca, zaś matkę widziała dosłownie kilka razy w życiu. Piętrzą się kolejne problemy: nie ma środków do opłacenia stajni i paszy dla Boo, nie ma z czego opłacić rachunków (złodzieje okradli mieszkanie z książeczki czekowej dziadka), coraz rzadziej pojawia się w szkole.
Z kolei Natasha to świetna prawniczka walcząca w obronie dzieci: tych z patologicznych rodzin, uciekinierów, emigrantów i wszystkich innych, których odrzucił świat. I chociaż na gruncie zawodowym odnosi spore sukcesy, to w życiu prywatnym kobieta zmaga się z osobistym dramatem, jakim jest rozwód. Mac i Tash nie byli złym małżeństwem, lecz w pewnym momencie życia ich drogi nieco się rozjechały. Kobieta przypadkowo trafia na Sarah w opuszczonym domu i postanawia ją przygarnąć na noc. Żadna nie ma pojęcia, iż ta chwila okaże się przełomowa w życiu obu kobiet.
Bardzo ważnym motywem przewodnim We wspólnym rytmie jest sprawa ujarzmienia konia oraz doskonalenia nauki jazdy konno. Każdy rozdział rozpoczyna się od cytatu z dzieła Ksenofonta Sztuka jeździecka. Jojo Moyes wiele miejsca poświęca szczegółowym opisom szkolenia zwierzęcia, ujarzmiania jego charakteru a także i samego jeźdźca. I chociaż mogą się one wydawać nieco nużące, to całość ożywia wątek dziadka oraz jego członkostwa w Le Cadre Noir. Dla miłośników zwierząt to lektura niemal obowiązkowa, bo traktująca o niezwykłej więzi między człowiekiem a czworonogim przyjacielem.
Do wad We wspólnym rytmie z pewnością należą słabe interakcje między bohaterami. O ile relacje Natashy i Maca mogą charakteryzować pewne niedopowiedzenia, o tyle więź miedzy Sarah a Tash jest zwyczajnie nierealna, sztuczna i nazbyt patetyczna. Bardzo denerwujące jest zachowanie nastolatki: częstokroć lekkomyślne, nieodpowiedzialne, trącące dziecinnym, naiwnym myśleniem. Nietrafnie autorka przedstawiła także nowego właściciela stajni – jawi się jako człowiek zawistny, podły i małostkowy, chcący jedynie wykorzystywać inne osoby, żerując na naiwności
To opowieść o tym, co dzieje się po ślubie i frazie żyli długo i szczęśliwie. Bo co do tego ostatniego to z pewnością można być pewnym, iż w ogóle nie jest łatwo, przyjemnie i lekko. Historia małżeństwa, które przeszło wielki kryzys i zostało spajane przez sierotę i konia nie jest w żaden sposób zaskakująca, niemniej bardzo realistyczna. Nie ma tu wielkich słów, wyniosłych gestów ani też wielkich czynów. Tutaj podczas pojednania słychać cisze przekleństwo oraz czuć delikatny dotyk dłoni. Niby niewiele i banalnie, a jednak to znacząca, wielce wymowna scena.
Nie ma tu pozytywnej atmosfery z Zanim się pojawiłeś ani nadziei na ponowne spotkanie kochanków jak w Dziewczynie, którą kochałeś – całość jest stonowana i nieco zdystansowana. Niemniej nie można poczytywać tego za wadę utworu – We Wspólnym rytmie chronologicznie powstało znacznie wcześniej, bo w 2009 roku, w związku z czym każde porównanie na tle powyższych tytułów będzie krzywdzące dla tej pozycji.
We wspólnym rytmie Jojo Moyes przywraca wiarę w lepsze jutro. Nie jest to wybitna powieść zmieniająca poglądy i spojrzenie na świat, niemniej niesie ze sobą jedno ważne przesłanie – zawsze można odbić się od dna, odnaleźć własne szczęście i żyć w zgodzie z sumieniem i otaczającym nas światem. Trzeba jedynie tego bardzo pragnąć i być skorym przyjąć pomoc od innych. To książka o walce z przeciwnościami losu, która stanowi bardzo ciekawą propozycję na zbliżające się jesienne wieczory.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
dziękujemy Wydawnictwu Między Słowami/Znak Literanova
Pattyczak
Tytuł: We wspólnym rytmie
Autor: Jojo Moyes
Tytuł oryginalny: The Horse Dancer 2009
Tłumaczenie: Agnieszka Myśliwy
Wydawnictwo: Między Słowami – Znak literanova
Data i miejsce wydania: 02/08/2017 Kraków
Oprawa: miękka
Wydanie: I
Liczba stron: 525
ISBN: 978-83-240-3820-6