Pierwsze spotkanie z głównym bohaterem powieści Guillaume Musso Papierowa dziewczyna nie jest zbyt przyjemne. Tom Boyd znajduje się w głębokiej depresji z powodu miłosnego zawodu. Jego ukochana Aurora, jak to miała zazwyczaj w praktyce, dość szybko znudziła się nowym kochankiem i postanowiła znaleźć kolejną zdobyć, a mężczyzna nie potrafi sobie z tym poradzić. I chociaż jest słynnym pisarzem i mógłby wykorzystać swoje życiowe doświadczenie do napisania finalnej części trylogii, to jednak postanawia pogrążyć się w żalu, alkoholu i uzależniających proszkach. Nawet dwójka jego najlepszych przyjaciół nie jest w stanie mu pomóc. Kiedy Tom twierdzi, iż pewnego deszczowego wieczoru w jego salonie pojawiła się bohaterka jego książki, Billie Donelly (we własnej osobie, naga, bezbronna dziewczyna, po której nad ranem nie pozostał żaden ślad), to jego przyjaciele postanawiają zainterweniować i zamknąć go na oddziale psychiatrycznym. Problem pojawia się w momencie ucieczki Toma z piękną blond dziewczyną, która przecież rzekomo nie istnieje… Sama powieść nawiązuje do filmowej konwencji drogi – bohaterowie uciekają, wpadają w różnorodne kłopoty, a tymczasem miedzy nimi niepostrzeżenie zawiązuje się nić przyjaźni, a nawet i coś więcej. To typowa para, która na początku szczerze się nienawidzi, aby po czasie nie móc bez siebie żyć. I to dosłownie, bo Tom stanie…
Pierwsze kilkanaście stron lektury Jutra Guillaume Musso wywołało we mnie mocno mieszane uczucia. Matthew Shapiro to typowy wdowiec nie potrafiący pogodzić się z nagłą śmiercią żony. Przy zdrowych zmysłach trzyma go jedynie ukochana, czteroletnia córeczka Emily i praca na uniwersytecie, jednak w głębi duszy mężczyzna ledwo funkcjonuje, co rusz pogrążając się w żalu i niepohamowanym smutku. W jego ręce trafia używany laptop Emily Lovestein. To 30-letnia kobieta po ciężkich przejściach. Ledwo uwolniła się z kolejnego toksycznego związku i zdobyła pracę jako szanowany somelier, jednak w środku czuje się niepewnie, bojąc się o swoją przyszłość. Kiedy do Emily przychodzi mail od profesora Saphiro to, wbrew swoim przekonaniom, po krótkiej wymianie wiadomości postanawia się z nim spotkać. Jednak Matthew nie zjawił się w restauracji, bo okazało się, iż żyje w przyszłości. On pisze maila w grudniu 2011 roku a ona żyje w grudniu, ale 2010 roku. Początkowo obawiałam się, iż cała fabuła zostanie sprowadzona do wątku miłosnego i prób spotkania kochanków. Nuda! chciałabym rzec, na szczęście z opresji uratował mnie sam autor. Guillaume Musso, znany skądinąd z typowych plot twis,t bardzo szybko przewrócił całą historię do góry nogami. Bo w Jutrze nie ma żadnego namolnego romansu, użalania się nad swoją trudną sytuacją…
Trzy historie w jednej książce – tak w jednym zdaniu można określić najnowszą powieść autora słynnego Życia Pi, Yanna Martela. Co łączy każdą z opowieści? XX-wieczna Portugalia, a dokładniej tytułowe Wysokie Góry Portulagii, gdzie schronienie i nowy cel życia odnajduje młody kustosz Tomas, miłośnik literatury Agathy Christie Eusebio Lozora oraz pogrążony w żałobie kanadyjski senator Peter Tova. I chociaż każdy z nich żył w innym okresie historycznym, to jedna rzecz łączy wszystkich bohaterów – pragnienie odnalezienia pewnego artefaktu ukrytego wysoko w górach, o którym śnili i marzyli wielcy tego świata. Pozornie Martel ukazał trzy, nie mające ze sobą nic wspólnego historie, jednak rozważania każdego z protagonistów zostały oparte na dość schematycznym modelu filozoficzno-teologicznym. Zarówno Tomas, Eusebio jak i Peter zmagają się z najbardziej bolesną stratą – śmiercią ukochanej osoby. Takie tragiczne wydarzenia stają się bodźcem do wyruszenia w najważniejszą życiową podróż mającej na celu od nowa nauczenia się przeżywania kolejnych dni bez bliskości ukochanej osoby, pogodzenia się z własnym fatum oraz próbą odnalezienia nadrzędnego celu w przypadkowości rządzącej ludzkim życiem. Wszystko rozpoczyna się od Tomasa, który w 1904 roku po śmierci żony i synka wyrusza w podróż do Wysokich Gór Portugalii celem znalezienia artefaktu, o którym czytał w XVII wiecznych…
Ethan Whitaker ma niemal wszystko, o czym może marzyć zwykły człowiek: sławę, bogactwo, piękne kobiety na wyciagnięcie ręki, wakacje marzeń, najwyższej klasy ubrania światowych marek, wpływowych znajomych… a jednak kiedy w jego gabinecie pojawia się nastolatka i po krótkiej rozmowie strzela sobie prosto w głowę, to coś się w Ethanie załamuje. Psychiatra nie jest w stanie poradzić sobie z tragedią, wybiega na ulicę, wsiada do taksówki, która.. wiezie go na uroczystość ślubu jego dawnej, porzuconej na rzecz kariery ukochanej. Czy mężczyzna zwariował? Kim jest tajemniczy kierowca taksówki? Dlaczego młoda kobieta popełniła samobójstwo na jego oczach i jaki to ma związek z jego przeszłością? Na dodatek dlaczego po śmiertelnym postrzale budzi się znowu w tym samym miejscu, w którym był wczoraj? Czy czas także oszalał? W moim przypadku lektura Wrócę po Ciebie była nieco irytująca, a to z powodu zachowania głównego bohatera – to typowy nowobogacki, który nie szanuje ludzi, kobiety wymienia jak przysłowiowe rękawiczki, nie docenia tradycyjnych wartości opartych na rodzinie i bliskich, a na dodatek nie potrafi udźwignąć konsekwencji swojego zachowania. Tak butnego bohatera dawno nie spotkałam, nie było mi go nawet żal, kiedy za każdym razem umierał w coraz większych mękach. A sama przemiana Ethana, czy jest wiarygodna?…
Hannibal Lecter stał się postacią kultową, a to głównie za sprawą ekranizacji Milczenia owiec autorstwa Thomasa Harrisa, drugiej pozycji z tetralogii poświęconej dziejom najsłynniejszego kanibala na świecie. O ile w ciągu ostatnich paru lat gwiazda „nietypowego” psychiatry zaczęła powoli przygasać (a to z powodu średnio udanej adaptacji kolejnych książek – Hannibal oraz Hannibal: Po drugiej stronie maski), tak dzięki najnowszej odsłonie serialowego Hannibala doktor Lecter na nowo zaczyna błyszczeć i wydaje się, że nic mu już nie przeszkodzi w triumfalnym powrocie na światowe listy bestsellerów. Były pracownik FBI Will Graham zostaje poproszony o pomoc w śledztwie przeciwko Zębowej Wróżce – choremu psychicznie mordercy, który pozostawia na skórze swoich ofiar charakterystyczne ślady po ugryzieniach. Francis Dolarhye uważa, że dokonując zabójstw, przemienia się w tytułowego Czerwonego smoka znanego z akwareli Williama Blake’a. Graham, wraz z agentem specjalnym, Jackiem Crawfordem, rozpoczyna wyścig z czasem, bowiem psychopata morduje podczas każdej pełni księżyca. Gdy trop utknął w martwym punkcie, do Willa zgłasza się doktor Hannibal Lecter, kanibal bezterminowo zamknięty w Szpitalu Stanowym dla Psychicznie Chorych Przestępców Chesapeake. Między tymi dwoma mężczyznami rozpoczyna się psychologiczna gra, której stawką jest złapanie Zębowej Wróżki. Czerwony smok jest pierwszą książką otwierającą historię Hannibala Lectera, agentów FBI i psychopatycznych morderców….
Akcja powieści rozgrywa się w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to świat żył wydarzeniami na Bliskim Wschodzie, a konkretnie wojną iracką rozpoczynającą okupację Kuwejtu. Brytyjczycy i Amerykanie powołują do życia Komitet Meduza zajmujący się szukaniem w Iranie magazynów z bronią typu ABC. Służby, dzięki nasłuchowi, wiedzą również o tajnej broni Husajna zwaną „Pięścią Boga”, która służy do wystrzelenia ogromnych głowic jądrowych. Oficer SAS, Mike Martin (mówiący perfekcyjnie po arabsku), zostaje przerzucony do Bagdadu, by nawiązać kontakt z dawnym oficerem i izraelskim szpiegiem w otoczeniu Saddama, zwanego „Jerychem”, którego tożsamość, lojalność i motywy działania zostały solidnie podważone. W moim przekonaniu, na rynku literackim istnieje jedynie trzech pisarzy potrafiących doskonale pisać na temat działania służb specjalnych. Pierwszy z nich to Robert Ludlum (i jego słynna seria o Jasonie Bournie), którego książki skupiają się przede wszystkim na wartkiej akcji z udziałem głównego bohatera. Drugim autorem jest John Le Carre, piszący bardzo ciekawie, ale z typowym dla siebie angielskim dystansem. Natomiast trzeci z nich, Frederick Forsyth, jest intrygującym i wciągającym czytelnika pisarzem, bowiem jego twórczość charakteryzuje się skupieniem na detalach. Tło fabuły jest oparte na autentycznych zdarzeniach (w przeciwieństwie do wcześniej wymienionych autorów, którzy przeważnie bazują na własnej wyobraźni), jednocześnie włączając do akcji realnych…
Kiedy słynna artystka Nicole zostaje napadnięta przez lokalnego rzezimieszka nie przypuszcza, że ten dzień odmieni jej życie. Okazuje się, że przed bandytą obronił ją jakiś bezdomny, z wytarganymi ubraniami, długim zarostem i nieco odurzającym zapachem. Okazało się, że tym kimś był jej mąż, który dwa lata temu opuścił ich rodzinny dom. Dokładnie 24 miesiące wcześniej cieszył się sławą i opinią jednego z najlepszych amerykańskich psychologów, który jest w stanie podnieść niemal każdego pacjenta z nawet najbardziej dotkliwej traumy. Jednak kiedy Marka samego dotyka tragedia – jego córka w środku dnia ginie w centrum handlowym bez jakiegokolwiek śladu – to wydarzenie staje się punktem zwrotnym w życiu mężczyzny. Miesiące poszukiwań nie dają efektu, małżeństwo zaczyna się rozsypywać, śledztwo stoi w miejscu, praca nie przynosi ulgi, a w sercu z dnia na dzień rośnie dziura po stracie ukochanej pięcioletniej Layli. Kilka dni po niespodziewanym spotkaniu małżonków Mark otrzymuje wiadomość, iż odnaleziono jego córkę, dokładnie pięć lat po jej zaginięciu. Ma sam, nagle bez Nicole, która zrezygnowała w ostatnim momencie z podróży, przelecieć pół kraju i odebrać ukochane dziecko. Wszystko idzie zgodnie z planem do momentu aż jedna osoba ostrzega mężczyznę, iż jego małżonka od początku wiedziała o losie ich maleństwa i ukrywała…
Co łączy paryską właścicielkę niewielkiej, ale urokliwej kwiaciarni z byłym kucharzem i ojcem samotnie wychowującym syna w San Francisco? Nic prócz tego, że mają takie same modele telefonów, którymi przypadkowo wymieniają się podczas nagłego zderzenia na lotnisku im. J. Kennedy’ego. Niby nic się nie stało, niby Madeline i Jonathan bardzo szybko umówili się, że wyślą kurierem swoje smartfony i zapomną o całej sprawie. A jednak ludzka ciekawość zwyciężyła i zaczęli przeglądać zawartość swoich komórek. I nie, nie chodzi o muzykę, kilka półnagich fotek ani też sms, lecz o tajne, zabezpieczone hasłem ukryte foldery, które skrywały kilka GB danych, jakie nie powinny ujrzeć dziennego światła. Telefon od anioła Guillaume Musso to naprawdę zaskakująca pozycja: z dobrze zapowiadającej się komedii romantycznej zmienia się w trzymający w napięciu thriller! W przeciwieństwie do innych powieści (jak chociażby Potem lub Papierowa dziewczyna), autor stroni od magicznego realizmu, koncentrując się na opisie prawdziwego świata. A ten jest brutalny, bo to świat magii, napadów, pobić, kradzieży, morderstw, porwań i tortur. Co to wszystko ma wspólnego z zamianą telefonów? Otóż wiele, bo tak naprawdę to nie odkrywanie wzajemnej przeszłości lecz próba rozwiązania kryminalnej zagadki sprzed lat staje się wiodącym motywem powieści. O ile samo zderzenie na lotnisku i wymiana…
Blurb jednoznacznie wskazuje, że czytelnik ma do czynienia z thrillerem, jednak wielkim zaskoczeniem okazuje się fakt, iż w trakcie lektury pisarz płynnie przechodzi do zupełnie innego gatunku literackiego! Świetny pomysł i genialne wykonanie – Central Park Musso całkowicie zaskoczył mnie rozwojem fabuły i licznymi zwrotami akcji, których nie powstydziłby się najlepszy dreszczowiec! Zarys głównej osi dramaturgii brzmi wyjątkowo skąpo: rankiem, w nowojorskim Central Parku, dwójka młodych ludzi budzi się skuta ze sobą kajdankami. Alice, bawiąca się wieczór wcześniej w Paryżu, ma na sobie zakrwawioną koszulkę i glocka z brakującym nabojem, zaś Gabriel twierdzi, że jeszcze kilka godzin temu grał koncert w irlandzkim klubie. Pozbawieni pieniędzy, dokumentów i telefonów komórkowych bohaterowie zaczynają ukrywać się przed policją i próbują wyjaśnić krok po kroku, co zaszło ostatniej nocy i jakim cudem znaleźli się na terenie Stanów Zjednoczonych. Główną bohaterką powieści jest Alice, stosunkowo młoda (przed czterdziestką), która doświadczyła w swoim życiu ogromnej tragedii: straciła męża i dziecko, a na dodatek sprzed jej nosa zbiegł groźny morderca Vaughn, tropem którego podążała od wielu miesięcy. To bardzo uparta policjantka, która bezpieczna czuje się jedynie z załadowanym glockiem u boku i w towarzystwie swego partnera, Seymoura. Z kolei o Gabrielu nie można zbyt wiele powiedzieć: to…
O roli i funkcjach baśni w literaturze oraz w przekazach ustnych nie sposób się wypowiedzieć. Kierunki filologiczne poświęcają całe bloki tego typu zagadnieniom i trudno nawet pobieżnie omówić ich wartość dla kultury. We wstępie do omawianej książki spróbował to ująć Philip Pullman, który ze zbioru baśni opracowanych przez Wilhelma i Jacoba Grimmów wybrał pięćdziesiąt najpopularniejszych opowieści. Autor już na samym początku stara się ująć w ramy najważniejsze cechy baśni, do których zalicza między innymi konwencjonalne postacie, szybkość narracji, obrazowość deskrypcji oraz fakt, iż są nośnikami pewnego rodzaju uniwersalnych nauk etycznych. Niestety, w moim przekonaniu Pullmanowi nie udało się w nawet najmniejszym stopniu należycie scharakteryzować roli, jaką odegrały baśnie w ustnej narracji. Zabrakło informacji dotyczących ich wpływu na życie społeczeństwa i obecności w badaniach naukowych (chociażby Freud poświęcił im w swoich pracach sporo miejsca ), a także tego, jak z upływem czasu zmieniała się ich treść oraz ogólny wydźwięk (dla przykładu warto przytoczyć historię Czerwonego kapturka, która w pewnym momencie stała się opowieścią ostrzegającą przed pedofilią). Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży z dopiskiem ”Bez cenzury” mają bardzo mylący tytuł, ponieważ wspomniana cenzura obejmuje jedynie brutalne i pełne przemocy sceny, które kilkadziesiąt lat temu nie szokowały młodych odbiorców. Czarownica wrzucona…