0
9.3/10
Przeklęci (Joyce Carol Oates) – recenzja
Fantasy , Powieść historyczna / 26 lipca 2015

Nie będzie przesadą stwierdzenie, iż Joyce Carol Oates napisała dzieło godne Nagrody Nobla. Przeklęci, powieść wydana przez Rebis w ramach serii Salamandra, to utwór godny wszelkiej uwagi, łączący w sobie elementy powieści gotyckiej, rozważań natury psychologicznej, elementy fantastyki oraz, co najważniejsze, dylematy moralne godne największych pisarzy postmodernistycznych. Wszystkie wydarzenia na łamach kart Przeklętych poznajemy z perspektywy historyka M.W. van Dycka III, który starał się ją przedstawić w jak najbardziej rzetelny i naukowy sposób, wykorzystując do tego materiały źródłowe, prywatne listy, pamiętniki i dzienniki, uniwersyteckie książki i kroniki. Niezwykle drobiazgowo opisywane wydarzenia rozgrywają się w latach 1905-1906, ponad 70 lat po ich spisaniu, dlatego też Dyck III szczegółowo opisywał wszelkie realia epoki, obyczajowości i społecznych zachowań w sposób precyzyjny i wyczerpujący temat. To dzięki temu opisanie Klątwy w niewielkim Princeton nabiera tak przerażającego prawdopodobieństwa. Książka kryje w sobie opisy szaleństwa, zbiorowych halucynacji i irracjonalność otaczającego świata, w przeciwieństwie do złagodzonej wizji oświeconej rzeczywistości. O czym traktują Przeklęci? To opis 14-miesiecznych dziejów niewielkiego miasteczka, które dosięgła demoralizująca i niezwykle dotkliwa klątwa. Rozpoczęła się ona pod koniec 1905 roku, kiedy sprzed ołtarza porwana została Annabel Slade, a jej brat Jozjasz wyruszył, by ją odnaleźć. Kolejnym wydarzeniem wzbudzającym niepokój jest zamordowanie przez przedstawicieli Ku…

Scooby-Doo! Pora księżycowego potwora (DVD) – recenzja filmu
Animowane / 24 lipca 2015

Któż nie słyszał o jednym z najbardziej tchórzliwych czworonogów wśród bajkowch postaci? Bojącym się nawet własnego cienia, uderzającej w okno gałęzi czy powiewu wiatru. Uważającym polowanie na złe potwory za stratę czasu, który można przecież o wiele lepiej spożytkować. A idealny sposób na spędzenie każdej wolnej chwili to wcale nie ten związany z uganianiem się za kolejnymi zagadkami do rozwiązania, tylko z jedzeniem. Specjalnych chrupek, frytek, kanapek, lodów… Czego tylko dusza zapragnie. A jeżeli jeszcze ma się do tego odpowiednie towarzystwo – równie tchórzliwego i wiecznie głodnego kompana – życie zaczyna nabierać kolorów. Zwłaszcza, gdy jest się psem, ale nie byle jakim Burkiem z podwórka, tylko Scooby-Doo. Na DVD ukazały się właśnie kolejne przygody czworonoga i jego paczki. Tym razem piątka przyjaciół wyrusza na bardzo daleką wyprawę. Odwiedzi kosmos. Daphne, Fred, Velma, Shaggy i Scooby wygrywają główną nagrodę, jaką jest właśnie rejs statkiem kosmicznym. Oczywiście to nie może być zwykła przygoda mająca na celu tylko penetrację wszechświata. To by było zbyt proste. Przecież musi pojawić się jakiś potwór – UFO – który pomiesza szyki gwiezdnym podróżnikom. Czy i tym razem protagoniści rozwiążą tajemnicę i odkryją, kto ukrywa się za maską? Scooby-Doo. Pora księżycowego potwora to, niestety, najgorszy pełnometrażowy film o…

0
5.3/10
Nieludzie (Kat Falls) – recenzja
Science-fiction / 22 lipca 2015

Przyszłość naszej planety nie rysuje się w kolorowych barwach. Ciągłe epidemie, wojny, mnóstwo zanieczyszczeń i szkodliwe działanie człowieka, do tego należy jeszcze dopisać zdolność homo sapiens do destrukcji i jego niszczycielski wpływ na środowisko, by móc wyobrazić sobie, co czeka nasz gatunek. Cały ten futurystyczny pęd podkreślają jeszcze pisarze, co i rusz tworząc rozmaite wizje przyszłości Ziemi i ludzkości. Wojny, które doprowadzą do wybuchu bomb nuklearnych albo chemicznych, a może zabawy w boga przez naukowców, które w konsekwencji skutkują rozprzestrzenieniem się śmiertelnego wirusa – wybór drogi destrukcji bywa różny. Swoją postapokaliptyczną wizją postanowiła podzielić się również amerykańska pisarka, Kat Falls. W „Nieludziach” zabiera nas ona w podróż do przyszłości, czasów, gdy w Nowym Świecie żniwo zbiera niebezpieczny wirus zwany ferae naturae virus, przez którego zmarło czterdzieści procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Jego siła nie tkwi jednak w tym, że zabija każdą osobę, jaka się nim zarazi, zazwyczaj przez krew czy ślinę, lecz w tym, że zainfekowany człowiek zamienia się w dzikiego, czyli homo sapiens z domieszką, i to dość sporą, zwierzęcego DNA. W konsekwencji zakażony staje się żądną krwi bestią. By zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo, firma Tytan zbudowała wysoki mur odgradzający tereny niezainfekowane od tych skażonych wirusem. Motyw powstania wirusa został…

2
7.3/10
Posłaniec (Lois Lowry) – recenzja

Nareszcie nadszedł ten moment – chwila, kiedy czytelnik otrzymuje odpowiedź na pytanie, jak zakończyły się losy protagonisty pierwszej części serii Lois Lowry „Dawca”. Zapewne większość z Was zastanawiała się również nad inną kwestią – w jaki sposób dwa tomy cyklu są ze sobą powiązane, pomijając oczywiście kwestię uniwersum i społecznych zmian zachodzących w mieszkańcach poszczególnych krain. W „Posłańcu” Lois Lowry kreśli losy bohaterów, których czytelnik poznał w „Dawcy” oraz „Skrawkach błękitu”. I muszę przyznać, że ten tom to jak dotąd najlepsza część serii. Mija kilka lat od wydarzeń opisanych w drugim tomie. Matty, młody przyjaciel Kiry, na dobre zadomowił się w znajdującej się za Lasem Wiosce. Zamieszkał w jednym domku z ojcem swojej przyjaciółki, pomagając mu w trudach dnia codziennego. Jako jedyny w Wiosce mógł bez żadnych przeszkód wchodzić do Lasu, dlatego został wyznaczony do specjalnego zadania polegającego na roznoszeniu wiadomości do innych ludzkich osiedli. W pewnym momencie spokój miejsca, w którym żyje Matty, zostaje naruszony, jakaś zła siła sięga do serc mieszkańców społeczeństwa. Jedynie bohater jest w stanie powstrzymać transformację swoich przyjaciół i bliskich. „Posłaniec”, jak już wspominałam , to najlepsza część cyklu, trzymająca w napięciu, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i do tego to zakończenie… By nie zdradzać za…

0
6.3/10
Nethergrim. Otchłanny (Matthew Jobin) – recenzja
Fantasy / 20 lipca 2015

Dawno, dawno temu trójka bohaterów, Tristan, Vithric i John Marshall, pokonała wielkiego złego – Otchłannego. Stwór chciał zapanować nad światem, niszcząc wszystko, co napotka na swojej drodze. Zadaniem małej armii było powstrzymanie Nethergrima, czyli Otchłannego, przed powstaniem, co udało się tylko trójce z nich. Jednak czy na pewno? Lata mijają, wyprawa śmiałków stała się legendą, życie płynie swoim tempem. Do czasu aż zaczyna się dziać coś dziwnego: giną zwierzęta, w ciemności czają się stwory z piekła rodem, słychać wrzaski… Słudzy Otchłannego powrócili. Czy i on sam znowu zagraża ludzkości? Dzisiaj zacznę trochę inaczej – najpierw skupię się na polecance, a dopiero potem na samej powieści. Napisy na okładce dumnie rekomendują dzieło Matthew Jobina jako powieść młodzieżową w duchu „Zwiadowców” Johna Flanagana. Owszem, czytając ten utwór, można zauważyć kilka podobieństw do cyklu australijskiego autora – zwłaszcza gdy mowa o kwestii budowania napięcia i konstrukcji zdań. Jednak tom o wiele bardziej przywodzi mi na myśl inną serię wydaną w Polsce – „Kroniki Wardstone”. Mroczny klimat, tajemnice, straszne stwory, walka z magią za pomocą magii – to wszystko elementy, które pojawiają się zarówno w książce Jobina, jak i powieściach Delaneya. U Flanagana nie uświadczysz takiego klimatu i, tym bardziej, magii jako ważnego czynnika…

0
7.7/10
Zasada nieprawdopodobieństwa. Dlaczego codziennie zdarzają się cuda i zbiegi okoliczności (David J. Hand) – recenzja
Popularno-naukowe / 19 lipca 2015

Wedle przysłowia, przypadki chodzą po ludziach, ale czy na pewno? Emerytowany profesor matematyki londyńskiego Imperial College w swojej książce dowodzi, iż w naszym życiu nic nie zdarza się niespodziewanie, a wszystkie zdarzenia można wyjaśnić w sposób ściśle naukowy. Okazuje się, że każde pojedyncze zjawisko, zbieg okoliczności czy niezwykłe wydarzenie można w konkretny sposób przewidzieć przy pomocy jedynie matematycznej statystyki. Chowajcie się zatem wróżki, czarodzieje i cyganki, bowiem David Hand  w prosty i przejrzysty sposób wyjaśnia zasady funkcjonowania waszej profesji. Tak naprawdę Zasada nieprawdopodobieństwa jest zbiorem naukowych dowodów występujących przeciwko tak zwanemu Prawu Borela, wedle którego coś o niskim stopniu prawdopodobieństwa nie ma prawa się zdarzyć. Profesor Hand, jakby na przekór tym twierdzeniom, przywołuje w swojej książce szereg dowodów na to, iż przypadki i wyjątki od reguły powtarzają się nader często. Jak chociażby fakt, iż w pewnym europejskim kraju w ciągu jednego miesiąca maszyna do losowania w lotto wytypowała identyczny ciąg liczb (co skończyło się wielkim skandalem i posądzeniem o nieuczciwość organizatorów) lub przykłady giełdowych oszustów, którzy dokładnie wiedzą kiedy sprzedać lub wykupić dane akcje. W tym miejscu warto podkreślić wyższość zachodniej edukacji nad jej polskimi odpowiednikami. Książka została napisana w roku 2014, przedstawiając przy pomocy terminologii literatury popularnonaukowej odpowiedź na…

0
5.3/10
Drzwi do szczęścia (Richard Paul Evans) – recenzja
Poradniki / 18 lipca 2015

Czy istnieje przepis na szczęście? Niektórzy zapewne stwierdzą, że nie ma czegoś takiego jak metoda gwarantująca sukces w życiu, obojętnie na jakim polu, inni z kolei odpowiedzą, że owszem, każdy jest w stanie odnaleźć spełnienie. Jeżeli tak, w jaki sposób można to osiągnąć? Richard Paul Evans w swoim przewodniku stara się przedstawić czytelnikowi cztery drogi wiodące do wspomnianego szczęścia. Jak pisze sam autor: „Niniejsza książka mówi o tym, jak poczuć radość, osiągnąć wolność, korzystać z własnej mocy i nadać życiu sens”. Utwór został podzielony na cztery części – w każdej z nich pisarz opowiada o kolejnych z czworga drzwi, dzięki którym człowiek może zaznać w życiu szczęścia. Te proste zasady mogą, według Evansa, doprowadzić do wielkich zmian, a co za tym idzie, powieść człowieka nową, lepszą drogą. Prawdziwe na świecie są tylko: wolna wola, rozwój duchowy oraz możliwość zmiany i to właśnie te elementy odgrywają kluczową rolę w otwieraniu kolejnych drzwi. Pierwsze z nich dotyczą uwierzenia w to, że istnieje jakiś powód, dla którego pojawiliśmy się na tym świecie. W rozdziale poświęconym temu zagadnieniu autor skupia się na pokazaniu odbiorcy, że trzeba wierzyć, iż posiada on jakąś misję do spełnienia: „Wielcy ludzie, którzy zapisali się w historii świata, byli głęboko…

0
6/10
Uniwersum Metro 2033. Dzielnica obiecana (Paweł Majka) – recenzja
Science-fiction / 17 lipca 2015

Polak potrafi – te słowa idealnie podkreślają osiągnięcie, jakie przypadło w udziale Pawłowi Majce. Autorowi udało się dodać swoją cegiełkę do postapokaliptycznego projektu literackiego sygnowanego jako Uniwersum Metro 2033. Zadanie nie było łatwe, biorąc pod uwagę poziom innych powieści wchodzących w skład serii. Zadania nie ułatwił również fakt, że za miejsce akcji autor obrał Kraków, czyli miasto piękne i majestatyczne, jednak nie posiadającego swojego własnego metra. Jak pisarz wybrnął z tego ambarasu? Trzeba przyznać, że jego pomysł okazał się ciekawy i intrygujący. Jak zostało wspomniane wyżej, miejscem akcji powieści jest Kraków, a dokładniej jedna z jego dzielnic – Nowa Huta. Po Pożodze ludzkość ukrywa się w schronach, rzadko kto decyduje się na wyprawę na powierzchnię, gdzie życiu zagrażają zmutowane zwierzęta i promieniowanie. W tych trudnych czasach jedną z nielicznych rozrywek stanowią występy trupy aktorskiej, do której należą Marcin, Ewa, Piotr, Wanda i Pan Onufry. Niestety pewnego dnia, podczas występu, grupa zostaje pojmana przez strażników i oskarżona o kradzież i zdradę. Czy któryś z bohaterów rzeczywiście popełnił stawiane im zarzuty? Co bohaterowie będą w stanie zrobić, by przetrwać? Czy odważą się szukać ratunku na zewnątrz? Paweł Majka stworzył przerażający świat po zagładzie. W swoim utworze pokazał jednak, że nawet największe zło…

Ted 2 (2015) – recenzja filmu
Komedie / 16 lipca 2015

Pierwsza odsłona filmu o zboczonym i palącym zioło niesfornym misiu okazała się prawdziwym zaskoczeniem. Dla producentów – bo Ted zarobiła prawie 550 milionów dolarów; dla kinomaniaków – bo obraz okazał się naprawdę dobrą komedią pełną omyłek, popkulturowych nawiązań, a przede wszystkim mówiącą o głębokiej potrzebie przyjaźni i zrozumienia przez drugiego człowieka. I chociaż pierwsza odsłona o pluszowym misiu była nafaszerowana licznymi aluzjami do erotyki i samego aktu, bohaterowie nie wykazywali żadnych większych ambicji poza tym, by się dobrze najeść, porządnie zjarać i zabawić, to mimo wszystko Ted bawił. W przeciwieństwie do Teda 2. Tym razem zrobiło się bardzo poważnie. John Bennet nie musi się kłócić z ukochaną o to, że dorosły facet mieszka z zabawką, ponieważ Lori odeszła (a dokładniej się z nim rozwiodła – dalsze wytłumaczenia tej sytuacji są wielce niedorzeczne, irracjonalne, jakby była mowa o zupełnie innej bohaterce). Życie Teda też nie należy do najprzyjemniejszych. Jego małżeństwo z Tymi-Lynn przechodzi kryzys (zaledwie po roku od hucznej imprezy!), dlatego w ramach terapii postanawiają sobie zafundować dziecko. Wszystko jednak idzie nie po ich myśli, ponieważ żona pluszowego misia jest niepłodna, zaś Ted nie posiada… sami wiecie czego. Pozostaje więc tylko adopcja. Jak jednak temu podołać, skoro wedle prawa miś nie…

Kraina jutra (2015) – recenzja filmu
Fantastyka / 16 lipca 2015

Disney postanowił dołożyć swoją cegiełkę do filmowych wizji przyszłości. Tym razem obyło się bez ekranizacji kolejnej dystopijnej wizji świata; stworzono własny projekt, co zasługuje na spore uznanie w dobie wszelkiego rodzaju adaptacji czy remake’ów. By nieco zachęcić odbiorców do obejrzenia proponowanej przez Studio Disney wizji, największy nacisk postawiono na obsadę. Jednak czy to pomogło produkcji? Casey to zdolna dziewczyna z mnóstwem ciekawych pomysłów. Swoje techniczne zdolności odziedziczyła po ojcu, który pracuje dla NASA. Niestety niedługo jego współpraca z firmą się kończy, z czym nie może się pogodzić protagonistka, która robi wszystko, by do tego nie dopuścić. Wszystko, czyli sabotuje wyburzenie platformy rakietowej. Niestety podczas jednej z misji zostaje nakryta i umieszczona za kratkami. Kiedy wychodzi za kaucją, okazuje się, że w jej rzeczach znajduje się magiczna przypinka, która pokazuje dziewczynie nieznane miejsce. Kraina jutra to produkcja familijna: spodoba się zarówno młodszym, jak i tym nieco starszym widzom. Jeżeli chodzi o efekty specjalne i wizję przyszłości – Studio Disney wykonało kawał naprawdę dobrej roboty, tworząc rzeczywistość pozbawioną, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wad. Tytułowa Kraina Jutra to miejsce, gdzie największy nacisk kładzie się na naukę i rozwój. Nie ma wojen, podziału klasowego, niezadowolonych mieszkańców. Każdy ma swoje miejsce w społeczeństwie. Ta…