0
10/10
Judasz (Amos Oz) – recenzja
Powieść obyczajowa / 24 sierpnia 2015

Najnowsza powieść Amosa Oza, pt. Judasz to historia o samotności, zagubieniu, pożądaniu i poszukiwaniu własnego miejsca na Ziemi.  Poszukującym jest Szmuel Asz, który na przełomie 1959 i 1960 roku, w niewielkim mieszkaniu w Jerozolimie, postanawia zmierzyć się z największą kwestią teologiczną, która ponad 2000 lat temu podzieliła Żydów i chrześcijan. Młody student, wspomniany Szmuel Asz, zbierający materiały do swojej pracy magisterskiej Jezus w oczach Żydów, zostaje zmuszony do rezygnacji ze studiów. Przyczyną tej sytuacji jest bankructwo firmy jego ojca, który dotychczas finansował edukację syna. Powiada się, że „nieszczęścia chodzą parami”, tak też staje się w przypadku głównego bohatera. Szmuel zostaje porzucony przed swoją ukochaną Jardenę, która szybko wychodzi za mąż za byłego chłopaka. Pisanie pracy magisterskiej utyka w martwym punkcie, a całe dotychczasowe życie młodego mężczyzny zamienia się w pustkę i chaos. Przysłowiowym światełkiem w tunelu okazuje się  tymczasowa praca zarobkowa, mająca zapewnić byt głównemu bohaterowi. Trafia on na ulicę Rabina Elbaza w Jerozolimie, gdzie w zamian na kwaterunek i niewielkie wynagrodzenie ma zostać towarzyszem rozmów niepełnosprawnego mężczyzny. Szmuel Asz to młody socjalista, wzorujący się na Fidelu i Raulu Castro, Che Guevarze i ideałach rewolucji kubańskiej. Plakaty z portretami swoich idoli zawsze wiesza nad łóżkiem. Czyni to nawet w domu…

0
10/10
Mały Książę (Antoine de Saint-Exupéry) – recenzja
Proza dziecięca / 23 sierpnia 2015

Mały Książę to jedna z tych książek, do lektury których należy dorosnąć. I to nie w sensie fizycznym, lecz pod względem duchowym. Wrażliwe serce, umiejętność patrzenia na świat z perspektywy miłości i pokory to klucze interpretacyjne do zrozumienia ponadczasowego dzieła  Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Fabuła powieści jest bardzo prosta, wręcz banalna. Na Saharze rozbija się samolot z lotnikiem, głównym narratorem historii. W środku pustynnych piasków, upałów i gorącego powietrza spotyka kilkuletniego, tytułowego Małego Księcia. Spędzają czas na rozmowach, rysowaniu i opowiadaniu o planetach, jakie odwiedził mały bohater po opuszczeniu swojej rodzinnej planety B-612. Po ośmiu dniach, w rocznicę przybycia na Ziemię, chłopiec postanawia wrócić do domu. Mały Książę to utwór zadedykowany osobie dorosłej. Dlaczego? Zawarte w nim rozważania filozoficzne na temat kondycji moralno-etycznej dorosłych osób, których życie koncentruje się na pieniądzach, zyskach i profitach przy jednoczesnym ograniczaniu pasji oraz braku bezinteresownej miłości to doskonały przykład literackiego ukazania egocentryzmu, próżności i zagubienia współczesnego człowieka. Dziecko, podobnie jak i główny bohater, bez problemu zrozumie nielogiczność zachowania pijaka, latarnika, próżniaka lub biznesmena. Nie trzeba mu nic tłumaczyć, w przeciwieństwie do osób dorosłych, którym umyka to, co najcenniejsze. „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” – powiada lis Małemu Księciu. Chociaż jest to tak naprawdę nauka skierowana…

Fantastyczna czwórka (2015) – recenzja filmu (2)
Fantastyka / 22 sierpnia 2015

Lojalnie uprzedzam, że to nie jest zwykła recenzja. To raczej pełen rozczarowania tekst fanki pisany dla fanów Marvela, subiektywny i stworzony pod wpływem silnych emocji. Szczerze mówiąc, nie mam bladego pojęcia, dlaczego Hollywood decyduje się na tworzenie remake’ów, które mają zaledwie parę(naście) lat. Fantastyczna czwórka nie jest jedynym filmem, nowych odsłon doczekała się seria o Spidermanie, Mad Maxie Planecie Małp i Parku Jurajskim. W niektórych przypadkach wyszło to obrazowi na dobre (mowa o Mad Max: Na drodze gniewu), zaś w innych na złe. Niestety, sromotną porażkę zalicza odświeżona wersja Fantastycznej czwórki. O czym traktowała „F4” z 2005 roku? Otóż piątka bohaterów, w wyniku kosmicznego zbiegu niefortunnych okoliczności, zyskała niespodziewane moce: Reed Richards potrafi rozciągać swoje ciało, Sue Storm znikać, Johnny Storm stać się żywą pochodnią, a Ben… cóż, zmienił się w człowieka-kamień, niezwykle silnego, ale jednocześnie brzydkiego. Czwórka z nich założyła grupę o nazwie Fantastyczna czwórka, zaś odseparowany i pyszny Wiktor, znany jako Doom, stał się głównym antagonistą filmu. I chociaż tamtej wersji można zarzucić kilka niedociągnięć, zwłaszcza w sferze efektów specjalnych, to jednak wypada ona niespodziewanie dobrze w porównaniu z najnowszą odsłoną. Stara wersja łączyła w sobie element kina fantastycznego, dramatu obyczajowego i komedii. I chociaż widzowie narzekali na…

0
9.7/10
Tysiąc wspaniałych słońc (Khaled Hosseini) – recenzja
Powieść obyczajowa / 21 sierpnia 2015

Na Tysiąc wspaniałych słońc czekałam długo, kilka miesięcy. Dotychczasowy nakład został wykupiony i trzeba było czekać, aż ukaże się kolejne, XII już wznowienie powieści afgańskiego pisarza, Khaleda Hosseiniego. Po przeczytaniu książki nie dziwię się, że tak trudno jest ją dostać w księgarniach. To przepiękna, wstrząsająca, brutalna i jednocześnie niezwykle wzruszająca historia o życiu afgańskich kobiet na tle obyczajowej rewolucji pod przywództwem talibów. Cechą charakterystyczną powieści Hossiniego jest ukazanie losów bohatera na tle kolejnych ważnych wydarzeń w Afganistanie. Podobnie jak w Chłopcu z latawcem i w I góry odpowiedziały echem, jak i tutaj autor przedstawia losy swoich protagonistów, od narodzin aż po śmierć, ich ból, małe radości, upokorzenie i pozornie błahe decyzje, które rzutują na dalsze losy. Główną bohaterką utworu jest Mariam, dziecko z nieprawego łoża bogatego Dżalila i jego pracownicy. Matka dziewczynki zostaje umieszczona w niewielkiej ruderze na skraju Kabulu.  To właśnie tam, w ekstramalnie ubogich warunkach, bez bieżącej wody i ubikacji, przychodzi na świat mała Mariam. W niezwykle ciężkich warunkach, bez bieżącej wody, łazienki, podstawowych środków do życia i wykształcenia, wiedzie ciężki żywot u boku zgorzkniałej matki. W dniu urodzin, kiedy ukochany przez nią ojciec nie spotyka się z córką, postanawia udać się do jego domu. Mariam nie ma…

Mały Książę (2015) – recenzja animacji
Animowane / 21 sierpnia 2015

Wszystko zaczęło się ponad pół wieku temu, kiedy pewien francuski pisarz opublikował Małego Księcia, niewielkich rozmiarów książeczkę dla dzieci, która bardzo szybko podbiła serca czytelników na całym świecie. To wspaniała opowieść i nie ma w tym określeniu ani krzty przesady. Bogata, niezwykle metaforyczna treść sprawia, że utwór jest skierowany do czytelnika w każdym wieku, bowiem wielokrotna lektura pozwala na nowo odkryć niezauważone wcześniej spostrzeżenia dotyczące ludzkiej kondycji w świecie. Wynika to z faktu, iż na interpretację książki wpływają życiowe doświadczenia odbiorcy. Jednym słowem – każdy odczyta tę książkę zupełnie inaczej i właśnie dlatego tak ciężko było ją sfilmować. Mały Książę doczekał się już kilku ekranizacji: jako film z 1965 roku, musical z 1974 roku, można go było obejrzeć nawet i pod postacią serialowego anime (1978 rok), nie wspominając o kolejnych obrazach (1990 i 2005). Niestety, żadna z nich nie odniosła większego sukcesu. Biorąc pod uwagę nieudane ekranizacje oraz same trudności wynikające z przeniesienia magicznej historii bezpośrednio na ekrany kin, Mark Osborne podjął się nie lada wyczynu. Jego Mały Książę to tak naprawdę hybryda dwóch opowieści: adaptacja dzieła Antoine’a de Saint-Exupéry’ego oraz przedstawienie losów małej dziewczynki, samotnie wychowywanej przez korpo-matkę pragnącą wykształcić idealnego dorosłego, perfekcyjną korpo-córkę. (Nie)stety, jej plany psuje nowy…

0
9.3/10
Madeline w Paryżu (Ludwig Bemelmans) – recenzja
Proza dziecięca / 19 sierpnia 2015

Madeline powstała przeszło pół wieku temu na odwrocie karty restauracyjnej. Historia kilkuletniej dziewczynki, która jest wychowanką panny Clavel w paryskiej szkole z internatem podbiła serca milionów ludzi na całym świecie. Co ciekawe, wielu odbiorców, czy to książki, czy animowanego serialu, nie potrafiło do końca pojąć specyfiki środowiska, w jakim przyszło dorastać Madeline, niemniej już od pierwszej chwili pokochało uroczą Francuzkę (chociażby do dziś nie jest rozstrzygnięte, czy bohaterka jest sierota, czy jedynie wychowanką w szkole z internatem). W przedmowie do Madeline w Paryżu Anne Quindlen stawia ją na równi obok takich bohaterek jak Ania z Zielonego Wzgórza i Jo March z Małych kobietek, a to dzięki bezkompromisowości, odwadze i ciekawości otaczającego jej świata. Madeline to wzór dla wszystkich małych dziewczynek, która w klarowny i zrozumiały sposób pokazuje, co jest dobre, a co złe. Bohaterka jest rezolutnym i wesołym dzieckiem, jednak nie pozbawionym wad. W uroczy sposób się z nimi mierzy, z pomocą często przychodzą inne dziewczynki lub panna Clavel. Jednocześnie nie sposób odmówić jej ogromnej wyobraźni i sposoby rozwiązywania niektórych konfliktów, co wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. Krótkie, rymowane historie (a dokładnie 6 pełnych opowieści plus dodatkowy szkic o początkach powstania książki o francuskiej dziewczynce) przedstawiają dzienny rytm dnia dwunastu…

0
6.7/10
Cudowna dziewczynka (Andrew Roe) – recenzja
Powieść obyczajowa / 16 sierpnia 2015

Nieco ponad piętnaście lat temu ludzie bardzo obawiali się nadejścia roku 2000. Z nastaniem nowego milenium wiązał się szereg obaw, począwszy od zepsucia się wszelkich urządzeń (komputery, satelity), poprzez eksplozję różnego rodzaju kataklizmów, aż po koniec świata. To właśnie w tym nieco dziwnym i jednocześnie zaskakującym czasie rozgrywa się akcja powieści autorstwa Andrew Roego. Małżeństwo Johna i Karen jest dalekie od ideału. Młodzieńcze uniesienia i namiętności szybko opadły, gorące uczucie zastąpiła szara rzeczywistość. Brak środków finansowych w połączeniu z depresją Karen sprawiły, że związek jest na granicy rozpadu. Wypadek samochodowy Johna i ich kilkuletniej córki Anabelle dopełnia czarę goryczy. Mężczyzna odchodzi, pozostawiając żonę samą. Karen zaczyna opiekować się córką, która cierpi na mutyzm akinetyczny: dziewczynka pozostaje w śpiączce, jednak ciągle ma otwarte, patrzące w nicość oczy, z których jakby uszło życie. Wszystko zmienia się kilkanaście tygodni przed zbliżającym się nowym milenium. Rozchodzi się wieść, że Anabelle uzdrawia, a modlitwy skierowane do niej mają zadziwiającą moc. Rozpoczyna się medialny szum, którego pędu nikt i nic nie może powstrzymać. Wbrew pozorom Cudowna dziewczynka to nie powieść o cudach i uzdrowieniach, lecz o ogromnej potrzebie wiary, która drzemie w sercu każdego człowieka. Do Anabelle przybywają zarówno gorliwi katolicy, jak i sceptycy, ateiści i ludzie…

0
9/10
I góry odpowiedziały echem (Khaled Hosseini) – recenzja
Powieść obyczajowa / 12 sierpnia 2015

Przeczytanie niezliczonej ilości książek nie da takiej wiedzy na temat kultury państw Bliskiego Wschodu, jaką można wynieść z bezpośredniego obcowania i przebywania wśród Afgańczyków. Khaled Hosseini, rodowity Afgańczyk, znany przede wszystkim ze świetnego Chłopca z latawcem, w swojej trzeciej książce I góry odpowiedziały echem kładzie nacisk na wielowątkowość ukazującą codzienne trudy Afgańczyków rozsianych po całym świecie. Ważnym elementem występującym w powieści jest mała szkatułka, w której jedna z bohaterek kolekcjonuje ptasie piórka.  Jedne zdobyte z łatwością, inne z wielkim trudem, niemniej każde jest jednakowo ważne – podobnie jest z całą książką. Autor opisał w niej kilkadziesiąt historii powiązanych z życiem dwójki bohaterów: od smutnych, aczkolwiek podnoszących na duchu losów Parwany, poprzez przygnębiające dzieje Solejmana Wahdiego, osamotnienie jego żony Nily, strach przed społeczną presją Nabiego, aż po determinację w spełnieniu obietnicy danej przez Markosa swojemu przyjacielowi. Książka rozpoczyna się przypowieścią Sabura skierowaną do dzieci (kilkuletniego Abdullaha i dwuletniej Pari), której najważniejszym przesłaniem jest ogrom rodzicielskiej miłości oraz gotowość do poświęcenia własnego szczęścia dla dobra potomka. Alegoria pełna okrucieństwa, niezrozumiałych decyzji, bólu i łez, pozornie pozbawiona jakiejkolwiek miłości i troski o najbliższych – dopiero po wielu latach stała się w pełni zrozumiała dla Abdullaha i Pari.  Przez dziesięciolecia mężczyzna nie potrafił pogodzić…

0
8/10
Crux (Ramez Naam) – recenzja
Science-fiction / 10 sierpnia 2015

Crux rozpoczyna się dość zaskakującą jak na science-fiction sceną, a mianowicie próbą zabójstwa prezydenta USA dokonaną przez pracowników z otoczenia polityka. Zamach udaremnia Holtzman, naukowiec ERD, instytucji zajmującej się zwalczaniem Nexusa z ludzkich umysłów, chcąc jednocześnie przejąć kontrolę nad inteligentnym systemem. W konsekwencji udostępnienia nanonarkotyku do publicznego obiegu, zmieniła się cała dotychczasowa rzeczywistość: Stany Zjednoczone stały się policyjnym państwem, które skupia się na wszechobecnej kontroli swoich obywateli (począwszy od kamer na przystankach autobusowych, aż po skanery na lotniskach i zwykłych sklepach). Rzekomo terrorystyczna organizacja Front Wyzwolenia Postludzi dokonuje zamachów na politycznych przywódcach Ameryki. W Birmie tamtejszy potentat biznesowy, Shiva, próbuje odnaleźć Lane’a, zaś Chińczycy próbują pokonać Su-Yong, posiadający własną świadomość, niezależny od ludzi byt komputerowy. Tymczasem w Azji główny bohater cyklu, Kaden Lane poprzez tak zwane „tylne drzwi” Nexusa dowiaduje się o szeregu zamachów dokonywanych przy użyciu jego autorskiego programu. Mężczyzna ma możliwość pełnej kontroli nad systemem i ludźmi, którzy go posiadają i jednocześnie ma świadomość, ze jest jedynym człowiekiem na Ziemi, który jest w stanie zatrzymać postępującą przemoc i kontrolę umysłów. Crux balansuje na granicy dwóch gatunków: science-fiction oraz politycznego thrillera i trzeba przyznać, iż Naam jest mistrzem w utrzymywaniu równowagi między tymi elementami. Wykorzystuje najlepsze cechy obu gatunków,…

0
8.5/10
Nexus (Ramez Naam) – recenzja
Science-fiction / 8 sierpnia 2015

Nie bez przyczyny jedną z największych fobii pisarzy science fiction jest brak rozróżnienia między istotą ludzką a humanoidalnym robotem. Pozbawione jakichkolwiek emocji, częstokroć dążą do realizacji swoich celów bez względu na środki i brutalne metody (doskonale ową bolączkę oddał w swoich opowiadaniach o robotach Isaac Asimov). Co jednak, jeśli da się połączyć umysł z doskonałym systemem operacyjnym, dzięki czemu ludzkość będzie w stanie wkroczyć na nową drogę świadomości i możliwości kształtowania zupełnie odmiennej, wręcz rewolucyjnej rzeczywistości? Nie ulega wątpliwości, iż badania nad symbiozą mózgu z maszyną trwają od dobrych kilkunastu lat, jednak są one ukazywane praktycznie zawsze w pozytywnym świetle. Ramez Naam, wieloletni pracownik Apex Nanotechnologies i Microsoftu, członek World Future Science, Instytutu Etyki i Wschodzących Technologii oraz laureat nagrody imienia G.H. Wellsa za zasługi dla transhumanizmu, w swojej debiutanckiej powieści Nexus przedstawił ponurą wizję świata zamieszkałego przez post-ludzi. Akcja powieści rozgrywa się w latach 40-tych XXI wieku, w czasach, kiedy bez większych przeszkód można połączyć już ludzkie umysły, obojętnie czy to z niezawodnym systemem operacyjnym, czy też z umysłem drugiej osoby. Służy do tego tytułowy Nexus – eksperymentalny nanonarkotyk, którego struktura nieustannie ewoluuje dzięki pracom nad jego strukturą wykonywaną przez najpotężniejsze umysły na całym świecie. Młody i niezwykle zdolny…